Dzika żądza przygód znów pchnęła w nieznane naszą zgraję podejrzanych indywiduów. Prowadzeni przez tajemniczego Leśnego Ducha wkroczyliśmy w dzikie ostępy rezerwatu przyrody Zabłocie. Ślepo podążając w gęstą knieję zapomnieliśmy o ostrożności… Zwiedzeni pradawną mocą błądziliśmy po borze przedzierając się przez hordy bezlitośnie kąsających nas krwiopijców i zwodnicze jary, ziejące na nas oparem śmierci.
Zapewne przepadlibyśmy w głębi matecznika, gdyby nie odwaga, opanowanie i roztropność najpotężniejszego… Nie no, gdyby Ivarr mi nie powiedział, że idę w złą stronę, to pewnie tkwilibyśmy tam nadal… W każdym razie dotarliśmy na miejsce cali i zdrowi. Ja zaś czekam z niecierpliwością na nasze kolejne, wspólne wyprawy.
Kiedy udało Ci się wkręcić ziomkom, że jesteś drogą, prawdą i życiem.
ZBiR: Czcibor, Ivarr i Jarogniew Rezerwat Przyrody „Zabłocie”
To zadziwiające, że zawsze jak prowadzę, to się gubimy, a oni i tak idą za mną…
ZBiR: Czcibor, Gniewomir, Ivarr i Jarogniew
Chciałem epicką rycinę, ale powierzyłem to zadanie nieodpowiedniemu człowiekowi (Jarogniewowi)
ZBiR: Czcibor
Nie, wcale nie kazaliśmy „Tajemniczemu Duchowi” wleźć na ambonę i zrobić nam zdjęcie.
ZBiR: Czcibor, Gniewomir, Ivarr i Jarogniew