Filmy historyczne o wczesnym średniowieczu
W naszej grupie staramy się naturalnie poświęcać czas głównie rekonstrukcji historycznej w terenie, jednak od czasu do czasu, pełni satysfakcji z naszych rozbojów i przygód, zajmujemy się również mniej wymagającymi rozrywkami. Jedną z nich są filmy historyczne o średniowieczu, ze szczególnym uwzględnieniem okresu wczesnego. Każdy z nas chętnie sięga po filmy o wikingach, Słowianach lub po prostu zahaczające o historię bądź mitologię wyżej wymienionych.
Najlepsze filmy o wikingach i Słowianach
Wikingowie są częstymi bohaterami w produkcjach filmowych, na tym polu występują zdecydowanie częściej aniżeli Słowianie. Częściową odpowiedzialność za tę sytuację ponosi znikoma ilość źródeł pisanych opowiadających chociażby o słowiańskiej mitologii. Relacje pisemne w kwestii wikingów są znacznie liczniejsze aniżeli te o Słowianach, o których religii nie wiadomo prawie nic.
Mieszkańcy mroźnej Skandynawii najeżdżali również Wyspy Brytyjskie i tereny dzisiejszej Francji co na trwałe wryło ich do świadomości historycznej dzisiejszych Anglików, Szkotów, Walijczyków, Francuzów bądź Irlandczyków. Dzięki powyższym wiking ciągle jest bardziej pożądanym i kasowym bohaterem od wschodnich wiciędzy.
Serię naszych recenzji otwierają oczywiście Wikingowie (1958), jedyna póki co (pisze to w 2019) pełnometrażowa, wysokobudżetowa, naszpikowana ówczesnymi gwiazdami produkcja hollywodzka opowiadająca o wyprawach wikingów. Całkiem przyzwoitym filmem był The War Lord z Charltonem Hestonem (1965), osadzona w XI wieku produkcja z interesujacą fabułą, dzisiaj właściwie zapomniana.
Wyjątkowo interesująca dla każdego pasjonata historii, rekonstruktora bądź fana kina niszowego będzie tzw. trylogia dorszowa Hraffna Gunnlaugssona. Islandzki reżyser nakręcił w latach 80. i 90. trylogię, w której skład weszły When the Raven flies (1984), The Shadow of the Raven (1988) i The White Viking (1991). Trylogia stanowi zestaw filmów luźno osadzonych w historycznych realiach Islandii i Norwegii, produkcje nie są ze sobą w żaden sposób powiązane fabularnie. Prywatnie bardzo wysoko cenię The Shadow of the Raven, który spokojnie uważam za jeden z najlepszych filmów o średniowieczu i najlepszą ekranizację nordyckiej sagi.
Wartościowym obrazem jest również lapoński Tropiciel (1987) oraz hipnotyzująca Valhalla Rising (2009) z niezapomnianym Madsem Mikkelsenem. Jedynym wartym wspomnienia filmem o wczesnośredniowiecznych Słowianach jest rosyjski obraz noszący dość przewrotny tytuł Wiking (2017). Film jest ekranizacją pierwszych rozdziałów Powieści minionych lat Nestora skupiających się na karierze Włodzimierza Wielkiego. Pomimo kilku skrajnych idiotyzmów film może się pochwalić bardzo dobrymi kostiumami, scenografią i wiernością wobec latopisu.
Filmy animowane
Wikingowie i Słowianie (najczęściej ci pierwsi) sporadycznie pojawiali się w filmach animowanych. Najczęściej były to po prostu animowane filmy dla dzieci, czyli produkcje które raczej nie zainteresują dorosłego widza. Zdarzały sięjednak wyjatki od tej reguły. Bodajże najlepszym filmem animowanym o wikingach jest duńska Valhalla (1986), która przenosi nas w świat skandynawskiej mitologii. Fantastyczna produkcja animowana nie odniosła jednak wystarczającego sukcesu komercyjnego i nigdy nie powstały kolejne części.
W 2007 roku animowanej ekranizacji Beowulfa podjął się Robert Zemeckis. Jego Beowulf (2007) był nowoczesną, wysokobudżetową produkcją, która spotkała sięz mieszanymi, lecz głównie pozytywnymi recenzjami.
Seriale o wikingach
Naturalnie lista ta nie była by pełna gdybyśmy nie wspomnieli o serialach inspirowanych wyprawami skandynawskich zabijaków. Renesans zainteresowania przygodami piratów i najeźdźców z tych rejonów należy przypisać wysokobudżetowemu serialowi Wikingowie. Serial ten przez jakiś czas oglądał każdy z naszego grona. Prywatnie mam wobec niego mieszane mieszane uczucia, a entuzjazm spadał wraz z kolejnymi sezonami.
Scenariusz Michaela Hirsta bardzo zgrabnie przetwarza sagi na potrzeby telewizji. Dzięki temu historia jest zarówno intrygująca jak i pełna odniesień do autentycznych postaci. Nie jest to jednak w żadnym wypadku serial historyczny, nie ma on nic wspólnego z prawdziwą chronologią wypraw rozpoczętych po ograbieniu klasztoru w Lindisfarne. Kostiumy mogłyby równie dobrze być wykorzystane na planie Władcy Pierścieni a cała historia stopniowo z sezonu na sezon zaczyna przypominać operę mydlaną.
Wszystko to stara się rekompensować muzyka norweskiej Wardruny, poczucie humoru i sceny akcji. Serial ma niewiele wspólnego z realiami wczesnośredniowiecznego pola walki i uzbrojenia. Może służyć jako ciekawostka i swego rodzaju zajawka, rozpalająca fascynację tym okresem historycznym.
Mniej znany, chociaż warty uwagi jest Upadek królestwa oparty na książkach Bernarda Cornwella. W przeciwieństwie do Wikingów, Upadek królestwa może się pochwalić nieco wierniejszymi realiom epoki kostiumami oraz rekwizytami i ogólnie lepszym osadzeniem w historii.
Komedie, horrory, fantasy i filmy o mitologii nordyckiej
Wikingowie pojawiali się nie tylko w „poważnych” produkcjach historycznych (jeżeli można znaleźć choćby jedną takową). Ich przygody często ekranizowano w konwencji fantasy, horroru bądź komedii. Szczególnie nordycka mitologia może pochwalić się licznymi ekranizacjami. Oprócz wspomnianej wcześniej animowanej Valhalli dużą popularnością cieszyły się wysokobudżetowe produkcje o nordyckim bogu Thorze – Thor (2011), Thor: Mroczny Świat (2013) i Thor: Ragnarok (2017). Wszystkie trzy części były luźno inspirowanymi mitologią nordycką blockbusterami.
Na szczególna uwagę zasługuje Eryk Wiking (1989) nakręcony przy współudziale kilku członków legendarnej i uwielbianej w naszej zgrai grupy Monty Python. Sam film jest mieszanką absurdalnej satyry i lekkiego filmu fantasy.
Wyjątkowo często podejmowano się ekranizacji przygód herosa Beowulfa, którego przygody stanowią podwalinę wiedzy o języku staroangielskim. Oprócz wspomnianego już animowanego Beowulfa Roberta Zemeckisa poemat był inspiracją dla twórców 13 Wojownika (1999) oraz Outlandera (2008). Obie produkcje można właściwie zignorować bez żadnej straty, chociaż mogą się pochwalić interesującymi założeniami.
Kompletnie nieudanymi filmami były Tropiciel (2007) i Długie łodzie wikingów (1964).