Oblężenie Jerozolimy
Beatus of Liébana,
Las Huelgas Apocalypse,
1220 r. n.e.
(MS M.429, folio 149v.)

W prawej ręce cesarza widać labarum.
„Bamberger Gunthertuch”
,
jedwabny gobelin bizantyjski powstały przed 1064 r.

 

Początki badań nad sztandarami

Od samego początku istnienia naszej Grupy, kiełkowała w nas idea wykonania sztandaru. Ale nie miał być taki jak wszystkie inne… Chodziło nam o coś wyjątkowego, co wyróżniałoby się spośród wszystkich innych proporców drużynowych. Chodziło nam o sztandar z prawdziwego zdarzenia!

Temat przyśpieszył w momencie, gdy zdecydowaliśmy się na konkretne barwy – zieleń i żółć, które po dziś dzień towarzyszą nam na wyjazdach i polach bitew. Zaczęliśmy, klasycznie, od obserwacji i porównania sztandarów innych grup wczesnośredniowiecznych. Po dogłębnej analizie źródeł, doszliśmy do wniosku, że wszystkie chorągwie można podzielić na dziesięć typów, występujących w różnych wariantach… Tym bardziej zdziwił nas fakt, że na festiwalach udało się nam zaobserwować jedynie kilka z nich. Ale o tym za chwilę!

Zanim przejdziemy do dalszej części artykułu, pragniemy zaznaczyć, że używana przez nas typologia sztandarów opiera się na naszych własnych badaniach, wykonanych w celu napisania niniejszego opracowania oraz przygotowania możliwe najbardziej poprawnej rekonstrukcji sztandaru. Poniższy podział jest autorskim dziełem Jarogniewa, który spędził długie godziny na studiowaniu źródeł ikonograficznych i archeologicznych.

Numeracja, którą posłużyliśmy się w stworzeniu poniższej typologii, nie jest przypadkowa. Jako wyznacznik posłużyła nam tutaj liczba zachowanych potwierdzeń występowania danego typu chorągwi. I tak, im niższy numer posiada dany typ sztandaru, tym więcej potwierdzeń udało się nam znaleźć. Ale od początku…

Do pierwszego typu postanowiliśmy zaliczyć sztandary nieposiadające poprzeczki, których płachta kształtem przypomina prostokąt z doszytymi „ogonami”. Na podstawie źródeł ikonograficznych i drobnych różnic jakie występują pomiędzy poszczególnymi chorągwiami, udało się nam wyszczególnić dwa rodzaje zaliczające się do tego typu – zachodni i bizantyjski. W naszym artykule znajdują się one kolejno pod oznaczeniami Ia i Ib.

Drugi typ, który udało nam się wyszczególnić w trakcie naszych badań, posiada asymetryczną (boczną) poprzeczką, przymocowaną do drzewca za pomocą sznura lub rzemienia. Powstała w ten sposób konstrukcja posiada kształt odwróconej do góry nogami litery „L”, bądź „F” bez górnej „belki”. Płachta sztandaru, w tym układzie, jest zawieszona za pomocą oczek lub tulei na poprzeczce i drzewcu. Nierzadko, aby poprzeczka nie opadała, podwiązuje się jej koniec rzemieniem do szczytu drzewca lub grotu. Sama płachta sztandaru, w zależności od rodzaju, ma kształt ćwierć-okręgu, ćwierć-elipsy lub trójkąta z „ogonami”. Właśnie w oparciu o kształt płachty, postanowiliśmy podzielić te chorągwie na typ IIa i IIb.

Trzecim typem, który wielokrotnie pojawia się w źródłach jest sztandar o trójkątnej płachcie, mocowany bezpośrednio do drzewca włóczni. Szczególnie często, typ ten pojawia się jako atrybut zachodniego rycerstwa z okresu wypraw krzyżowych. W tym wypadku nie dokonywaliśmy już podziału wewnętrznego, ze względu na jednorodność przedstawień ikonograficznych

Do typu czwartego zaliczyliśmy sztandary będące wszelkimi wariantami „ogonów” mocowanych bezpośrednio do drzewca włóczni. Tak samo jak typ I i III, typ IV nie posiada poprzeczki usztywniającej konstrukcję. W tym miejscu warto zaznaczyć, że owe pasy materiału w kształcie wydłużonego klina często nazywane są także płomieniami, zwłaszcza w literaturze zachodniej, stąd też w niniejszym artykule nazwy te używane będą zamiennie.

Typ piąty, w swojej konstrukcji najbliższy jest przedstawieniom chorągwi, zaklasyfikowanym przez nas jako typ I. Płachta, przymocowana bezpośrednio do drzewca, ma kształt wydłużonego prostokąta, od którego odchodzą dwa długie „ogony”. Tym, co odróżnia typ V od typu I, jest zdecydowanie węższa płachta, co optycznie wydłuża cały sztandar

Labarum, zaklasyfikowane przez nas jako typ szósty, śmiało można nazwać reliktem przeszłości, nawet z perspektywy człowieka żyjącego we wczesnym średniowieczu. Ten typ sztandaru, dominujący w antyku, przetrwał w użytku aż do naszych czasów, co stanowi pewien historyczny fenomen. Posiada on pewne elementy konstrukcji, które odróżniają go od pozostałych. Przede wszystkim poprzeczka nie stanowi integralnej części drzewca, lecz jest luźno zawieszona za pomocą sznura, bądź rzemienia, tworząc konstrukcję przypominającą krzyż lub małą literę „t”. Na tak zamocowanej poprzeczce przewieszona jest płachta w kształcie kwadratu lub prostokąta. Prawdopodobnie typ VI już w średniowieczu kojarzony był głównie z kultem świętych i kręgiem kultury rzymskiej, uosabianej przez dumnych Bizantyjczyków.

Dla nikogo nie będzie zaskoczeniem to, że typ siódmy zawdzięcza swoje miano postaci smoka, wieńczącego drzewiec sztandaru. „Draco”, bo tak brzmi jego łacińska nazwa, dominuje nad polem bitwy poprzez imaginację smoka, którego ogon stanowi płachta sztandaru, zszyta w formie długiego rękawa. Typ VII stanowi ciekawe, choć rzadkie zjawisko, w ikonografii i był raczej wyjątkiem, niż regułą na średniowiecznych polach bitew.

Tkanina z Bayeux stanowi prawdziwą skarbnicę źródeł ikonograficznych. Nic więc dziwnego, że pośród rozlicznych wojów naszą uwagę przykuł ten jeden, dzierżący proporzec zaklasyfikowany przez nas jako zupełnie odrębny – ósmy typ. „Kruczy sztandar”, bo o nim mowa, wyróżnia się nietypowym krojem, bowiem kształt płachty jest połową elipsy, z doszytymi „promieniami”. Pośrodku niej znajduje się przedstawienie ptaka, prawdopodobnie kruka, któremu ten typ chorągwi zawdzięcza swoją nazwę. Całość sztandaru mocowana jest bezpośrednio do drzewca, bez zastosowania dodatkowych poprzeczek.

Jako typ IX postanowiliśmy wyszczególnić sztandar charakterystyczny dla ludów Azji Środkowej, w tym koczowników, z którymi proporzec ten przywędrował do Europy. Jest to chorągiew o prostokątnej płachcie, u szczytu której znajdują się dwa cienkie płomienie równej długości. Dłuższy bok prostokąta mocowany jest do drzewca, zaś sama konstrukcja pozbawiona jest poprzeczki, która usztywniałaby płachtę. Typ ten zajmuje odległe miejsca w naszej numeracji, ponieważ szerokie ramy czasowe i terytorialne jego występowania nie pozwalają nam jednoznacznie uznać go za sztandar typowo wczesnośredniowieczny. Niemniej jego występowanie na przełomie X i XI wieku nie budzi naszej wątpliwości, co pozwoliło zająć mu należne miejsce w naszej typologii.

Na koniec zostawiliśmy typ dziesiąty, który lepiej nazywać typem „X”. I już Wam wytłumaczę dlaczego… Z pewnością większość z Was kojarzy ten typ – drzewiec z poprzeczką w kształcie odwróconej litery „L”; kwadratowa płachta mocowana do drzewca i poprzeczki za pomocą oczek lub tulei; czasem rzemień lub sznurek podtrzymuje poprzeczkę, łącząc ją z drzewcem, bądź grotem włóczni… No tak, tylko że coś takiego nie ma żadnego potwierdzenia w ikonografii. Ani jednego przedstawienia, czy znaleziska z terenów Słowiańszczyzny, czy Skandynawii… O Zachodzie, czy Bizancjum nawet nie mówiąc! Nic. Dlatego ten typ nazwaliśmy „X”.

A teraz najlepsze… Jeżeli miałbym uszeregować sztandary na podstawie popularności w ruchu rekonstrukcji historycznej, to zgodnie z tym co pisałem na początku, musiałbym ograniczyć się do trzech. Zatem, na najniższym miejscu podium znajdowałby się typ VI. Zaszczytne drugie miejsce przypadłoby sztandarom zaklasyfikowanym przez nas jako typ IIa, zaś palmę pierwszeństwa dumnie dzierżyłby typ… „X”. No właśnie, „X” na który nie ma nawet potwierdzeń. A jeżeli mi nie wierzycie, popatrzcie na pierwsze lepsze zdjęcie z festiwalu historycznego. Typ „X” niepodzielnie króluje na polach bitew, zaś sztandary typu IIa i VI spokojnie można by policzyć na palcach jednej ręki.

I bądźmy uczciwi – początkowo także planowaliśmy pójść tym tropem. W końcu, jeżeli coś pojawia się tak często, to musi być dobre, co nie? No, właśnie nie… Całe szczęście cichutki głos rozsądku przebił się do naszych łepetyn zanim podjęliśmy pochopną decyzję i zasiał ziarnko zwątpienia. W końcu postanowiliśmy zebrać te wątpliwości i zadać sobie pytanie: Co o sztandarach mówią źródła ikonograficzne i czy są jakieś znaleziska na „nasz” okres?

No i stało się! Wyruszyliśmy w długa podróż, której celem było stworzenie rekonstrukcji sztandaru, na miarę naszych możliwości. W czasie tej wędrówki po źródłach archeologicznych i ikonograficznych natknęliśmy się na wiele zamkniętych drzwi, ale te, które udało nam się sforsować, doprowadziły nas do kilku ciekawych konkluzji. Zatem pozwólcie, że zabiorę Was ze sobą w podróż, którą dane mi było przebyć, szukając wiedzy i natchnienia do stworzenia sztandaru Zgrai Banitów i Renegatów…

Starożytność – kolebka sztandarów

 

Początki chorągwi – signum

 

Pierwsze kroki mojej wędrówki ku wiedzy przyszło mi postawić w klejnocie koronnym antyku – Rzymie. To właśnie Res publica Romana, była kolebką czegoś, co z biegiem lat ewoluowało, przeistaczając się w sztandary, które towarzyszą nam do dziś. Jednak to nie uroki starożytnej stolicy znad Tybru przykuły moją uwagę, lecz coś bardziej przyziemnego i pierwotnego – wojna.

Korzenie chorągwi sięgają głęboko w strukturę legionów stojących na straży pokoju Republiki Rzymskiej. Każda jednostka wchodząca w jego skład – od centurii, poprzez manipuły i kohorty, aż do samego legionu – posiadała swój własny symbol, wyróżniający ją spośród setek jej podobnych formacji. Signum, bo tak ów symbol się zwał, był dźwigany przez chorążych noszących dumne miano signifer. Ich rolą w zgiełku bitwy było zachowanie porządku, z którego słynęły niezliczone zastępy legionistów. Jak? Otóż signum służyło do przekazywania rozkazów walczącym żołnierzom, bez konieczności przekazywania rozkazów każdemu z osobna. Na dźwięk trąb oczy wszystkich legionistów unosiły się ku górze, w stronę łopoczących na wietrze sztandarów, które poruszane przez signifera w określony sposób wyrażać miały dalsze rozkazy dowódcy.

W tym miejscu oczywistym się staje, że upadek chorągwi paraliżował cały oddział i mógł wpłynąć na losy całej bitwy. Dlatego w żadnym stopniu nie powinien dziwić Was fakt, że w armii rzymskiej zrodził się swoisty kult sztandaru, który stał się nie tylko symbolem religijnym, ale też idolem, przechowywanym w specjalnych wojskowych kaplicach. W tej sytuacji chorążowie urastali do rangi quasi-kapłanów, którzy odziani w skóry lwów, niedźwiedzi i wilków dumnie nieśli signum w zgiełk bitwy.

Same sztandary niejednokrotnie przyozdabiano wieńcami i girlandami, a także mocowano na nich odznaki za odwagę, którą legion wykazał się w boju, albo podobizny cesarzy. To właśnie pod chorągwiami legioniści składali swoje śluby, zaś ucieczka pod jego płachtę przyrównywana była do prawa azylu. Warto mieć na uwadze również fakt, że signum pełniło ważną rolę w świecie legionowych przesądów. Wierzono, że opuszczenie sztandaru w trakcie marszu lub przed bitwą było zwiastunem nieszczęścia i niechybnie doprowadzi do klęski oddziału. Często była to samospełniająca się przepowiednia, gdyż spadek morale powodował utratę woli walki, a ostatecznie porażkę, za którą – jak zwykle – winę ponosiło ciążące nad legionem fatum.

O doniosłości roli sztandaru w armii rzymskiej najlepiej świadczy fakt, że władcy Imperium Rzymskiego byli prawnie zobowiązani do odkupienia każdego signum, które wpadło w ręce wroga – bez względu na to, czy było symbolem centurii, czy całego legionu. Historia zna nawet przypadki, gdy w obliczu klęski dowódca rzucał chorągiew w stronę wroga, zmuszając tym swoich żołnierzy do jeszcze zacieklejszej walki, aby cały oddział unikną hańby związanej z utratą sztandaru.

Rzymskie Orły,
Kolumna Trajana w Rzymie,

II w. n.e.
Dacki sztandar „draco”,
Kolumna Trajana w Rzymie,
II w. n.e.

Rzymskie vexillum,
III w n.e.,
Muzeum Puszkina w Moskwie.

Scena złożenia ofiary ze świni przed sztandarem – ośmiu mężczyzn (po 4 na każdą stronę) wskazuje mieczami dziewiątego, klęczącego pośrodku i trzymającego zwierzę.
Denar z okresu Wojny ze Sprzymierzeńcami,
I w. p.n.e.

 Na awersie widoczne labarum przebijające węża. Na szczycie zamiast pogańskiego orła chrystogram – Chi Rho.
Brązowy follis Konstantyna,
ok. 337 r.,
Samniccy wojownicy,
Fresk z grobowca w Noli,
IV w. p.n.e.

Cesarz Honoriusz dzierżący labarum.
Dyptyk Konsularny Flawiusza Anikusa Petroniusza Prosua
406 r.n.e.

Typologia sztandarów rzymskich

Różnorodność chorągwi symbolizujących rozliczne oddziały wchodzące w skład armii Imperium Rzymskiego do dziś budzi respekt. Niemniej jedynie część z nich wyszła poza granice antyku i dumnie powiewała nad polami bitew swojego następcy – średniowiecza. By jednak oddać cesarzowi co cesarskie warto rozróżnić kilka typów signum, które wraz z legionami przemierzały niegdyś jeszcze dziką Europę…

Zacznijmy od czegoś wręcz ikonicznego! Aquila – słynne „orły legionów” – były symbolem zarówno Jowisza, jak i całego legionu. Przeważnie wykonane ze złota lub srebra – choć nie wyklucza się hipotezy, że były to jedynie pozłacane lub posrebrzane odlewy z innych metali – zajmowały zaszczytne miejsce na długim drzewcu, górując nad maszerującymi pod nimi zastępami wojsk. Choć orzeł niezaprzeczalnie był najgodniejszym symbolem jakim mógł szczycić się legion, to niejednokrotnie na szczycie drzewca złociły się przedstawienia innych zwierząt, znaków zodiaku, czy nawet podobizny Marsa lub Wiktorii. Wybór konkretnego symbolu nie był przypadkowy; często oznaczał on miesiąc lub miejsce sformowania legionu.

Kolejnym wartym omówienie signum jest vexillum. Był to symbol jazdy rzymskiej, przyjmujący co do zasady formę prostokąta przymocowanego za pomocą poprzeczki do drzewca. Zbieżność z wyszczególnionym przez nas typem VI nie jest przypadkowa – vexillum było bowiem jego bezpośrednim przodkiem.

W tym miejscu warto pochylić się nad labarum. Był to wprowadzony przez Konstantyna Wielkiego sztandar, oparty w założeniach konstrukcyjnych na vexillum, jednak dużo od niego większy. W miejsce rzymskich – a zatem pogańskich – oznaczeń, labarum przyozdabiały liczne symbole religii chrześcijańskiej, takie jak choćby wizerunek Chrystusa na tkaninie, czy też znak Chi Rho (☧) umieszczony na drzewcu. Wprowadzenie i ugruntowanie się chrześcijaństwa w granicach Imperium Rzymskiego z czasem doprowadziło do wyparcia wizerunku orła z symboliki legionów i oddanie ich pod opiekę świętych patronów.

Draco, czyli smok, był sztandarem charakterystycznym dla jazdy Cesarstwa Rzymskiego z okresu późnego pryncypatu (II i III wiek n.e.). Został przejęty najprawdopodobniej od Sarmatów lub Daków, by na ostatecznie, początku IV wieku, stać się symbolem kohort wchodzących w skład legionów. Składał się on z dwóch części: zamocowanego na szczycie drzewca odlewu smoczej głowy z otwartą na oścież paszczą oraz wykonanego z materiału rękawa doczepionego z tyłu głowy. Wpadający w paszczę wiatr, (czy to naturalny, czy też wzmagany pędem konnicy), w połączeniu z tubą tworzoną przez całą konstrukcję, powodował wydobywanie się z niej straszliwego dźwięku, określanego w źródłach jako „ryk smoka”.

By jednak należycie zakończyć ten zbiór antycznych symboli armii rzymskiej, należy wspomnieć o sztandarze zwanym imago. Było to przedstawienie aktualnego cesarza, który tradycyjnie był głównodowodzącym całej armii Imperium. Zazwyczaj miało ono formę popiersia, które poprzedzało pochód wojsk, będąc zarazem symbolem oddania, wierności i posłuszeństwa władcy. Wspominam o nim jednak tylko z „kronikarskiego obowiązku”, gdyż nie będzie on stanowił przedmiotu dalszych rozważań.

Oczywiście, już w tym miejscu, rodzi się pewna nieścisłość… W końcu tak rozbudowany system sztandarów, który istniał niemalże od zarania Republiki Rzymskiej, nie mógł się wziąć z powietrza. Coś musiało być przed nim. Tutaj niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Badacze przypuszczają jednak, że korzenie tak bogatej symboliki sięgają jeszcze struktur plemiennych ludów, których istnienie w Italii spowite jest mrokiem dziejów. Jednym z najstarszych zabytków, potwierdzających tę teorię, jest przepiękny samnicki fresk z grobowca w Noli, datowany na IV wiek p.n.e.

W tym miejscu muszę jeszcze wspomnieć o jednej, ważnej sprawie – mimo bogatej ikonografii i licznych zabytków kultury antycznego Rzymu przedstawiających chorągwie, jedynym zachowanym do naszych czasów sztandarem jest vexillum, datowane na III wiek n.e. Jego płachta o wymiarach 47×50 cm wykonana została z lnu, na którym namalowano przedstawienie Wiktorii – bogini zwycięstwa. Mimo iż zabytek ten został odnaleziono w Egipcie w 1911 roku, dziś można oglądać go jedynie w Muzeum Sztuk Pięknych im. Puszkina w Moskwie.

Zmierzch Imperium

W roku 476 germański wódz Odoaker zdetronizował Romulusa Agustulusa, koronując się na króla Italii – był to symboliczny upadek Cesarstwa Zachodniorzymskiego… Jednak jego spuścizna trwała nadal, wkraczając w życie nieświadomych niczego mieszkańców średniowiecznej Europy. I to nie tylko na Wschodzie, w przesiąkniętym kulturą hellenistyczną Konstantynopolu. Wszystkie ludy, które na przestrzeni wieków walczyły z legionami Imperium, przejęły i zaadoptowały od nich nie tylko sztukę wojenną, rynsztunek i taktykę, ale również symbole – zwłaszcza sztandary.

Należy pamiętać, że dziedzictwo bogatej symboliki Imperium Rzymskiego nie zostało zaadaptowane jedynie przez hordy wojowniczych barbarzyńców. Chrześcijaństwo – religia, mająca za kilkaset lat zdominować całą Europę, również upomniała się o swoje przy rozszarpywaniu truchła Cesarstwa Zachodniego. To dzięki temu po dziś dzień możemy oglądać labaria (i pochodzące od nich ganfalony) noszone z czcią przez wiernych świętujących uroczystości Bożego Ciała.

Labarum Konstantyna na srebrnej monecie,
„Nordisk familjebok”,
2. edycja  (1911), tom 14

Sztandary wieków średnich

 

I tak oto, po długiej przeprawie przez równiny antyku, dotarliśmy do istnego bagna historii – średniowiecza. By jednak nie zatonąć w grzęzawisku znalezisk, opisów i ikonografii, całość postanowiłem podzielić na trzy segmenty – każdy poświęcony innemu rodzajowi źródeł historycznych. Zatem ruszmy śmiało w głąb moczarów, żądni nowej wiedzy!

Sztandary frankijskie

kliknij aby powiększyć

Leiden I Maccabees,
I poł. X w.,
(Codex PER F 17).

„Psychomachia”,
Codex, St. Lawrence,
(Bruxellensis 10066-77).

Leiden I Maccabees,
I poł. X w.,
(Codex PER F 17).

Ewangeliarz Liuthara,
ok. 990 – 1000 r.

Złoty Psałterz z St. Gall,
ok. 883-900 r.,
(St. Gallen Cod.22 140).

Modlitewnik arcybiskupa Mediolanu Arnulfa II,
ok. 998 – 1018 r.
(BL Egerton 3763 f.112v & f.116v).

Znaleziska wczesnośredniowiecznych sztandarów

Sztandar Wojny – Kriegsfahne,
datowany na 962 r.,
Skarbiec w Koloni.

Sztandar Fatymidów,
II połowa XI wieku,
Ashmolean Museum w Oksfordzie.

Mimo iż dokładną analizę znalezisk średniowiecznych sztandarów, niczym asa w rękawie, trzymam na sam koniec, to już teraz warto zaznaczyć jedną kwestię… Na odtwarzany przez nas okres (X i XI wiek, jakby kolega pytał) zachowały się tylko dwa sztandary…

Pierwszym z nich jest tzw. Sztandar Wojny (Kriegsfahne) ze skarbca w Kolonii, który datuje się na połowę X wieku. Należy on do kręgu kultury zachodniej i wykonany jest z kwadratowej jedwabnej płachty, ozdobionej bogatym malunkiem.

Drugim znaleziskiem jest Sztandar Fatymidów z II połowy XI wieku, który można zobaczyć w Ashmolean Museum w Oxfordzie. Tak samo jak w przypadku Kriegsfahne, płachta jest kwadratowa, jednak wykonano ją ze złączonych ze sobą białych i niebieskich pasów bawełny. Całość zszyta jest za pomocą lnianych nici. Na gruncie analiz, jakich przyszło mi dokonać podczas zbierania materiałów do niniejszego artykułu, doszedłem do wniosku, że chorągiew ta powinna być traktowana jedynie jako ciekawostka z innego kręgu kulturowego, zaś punktem odniesienia dla naszej rekonstrukcji ostatecznie został Sztandar Wojny.

Sztandary anglosaskie

kliknij aby powiększyć

Psałterz Harleya,
XI wiek,
(Harley MS 603).

Psałterz Tyberiusza,
XI wiek,
(BL Cotton Tiberius C VI).

Psałterz Harleya,
XI wiek,
(Harley MS 603).

Commentary on Justinian’s Codex,
Schyłek X wieku,
(BL Add. 24199).

Psałterz Harleya,
XI wiek,
(Harley MS 603).

Psałterz Harleya,
XI wiek,
(Harley MS 603).

Psałterz Paryski,
XI wiek – około 1025-1050,
(Paris Lat. 8824 f.1v).

Co nam mówią źródła pisane?

 

Cóż… Prawdę mówiąc niewiele. Większość opisów, które udało mi się odnaleźć, można by nazwać lakonicznymi. Zazwyczaj nie obfitowały one w detale, a jakiekolwiek ogólniki najczęściej ograniczały się do kolorów, jak choćby przy opisach chorągwi królewskiej, w której dominowały złoto i purpura. Zdecydowana większość kronikarzy ogranicza się jedynie do napomknięcia, że nad wojskami powiewały sztandary – resztę zostawiali ilustratorom.

Jednak nie byłbym sobą, gdybym w tym momencie się poddał. Szukałem dalej. Każda, nawet najmniejsza, wzmianka o sztandarze przykuwała moją uwagę i zmuszała do wytężenia szarych komórek. W końcu uznałem, że może szukam w złym miejscu. Zamiast analizować kroniki postanowiłem przeszukać utwory, o zabarwieniu nieco bardziej fabularnym…

Pierwszy sztandar, który udało mi się zinterpretować po opisie, odnalazłem w Pieśni o Rolandzie”. Opisana chorągiew wydała mi się nadzwyczaj zbliżona do naszego typu VII – Draco. Postanowiłem poszukać innych źródeł z Europy Zachodniej, licząc, że uda mi się odnaleźć jeszcze jakąś wzmiankę o takich sztandarach… I nie myliłem się! Kolejne potwierdzenie jego występowania odkryłem w dzieleHistoria Anglorum” przy opisie bitwy pod Assandun z 1016 roku. Niestety oba te opisy były szczątkowe.

Zadowolony z odkrycia wróciłem do lektury „Pieśni o Rolandzie”, po prawdzie nie licząc już na nic więcej. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy w źródle od którego zacząłem odnalazłem kolejny sztandar – Oriflamme, złoty płomień. Mimo szczątkowego opisu udało mi się wyciągnąć garść informacji. Otóż był on proporcem bitewnym Karola Wielkiego, który z czasem urósł do rangi symbolu wojennego królów francuskich z dynastii Kapetyngów. Według przekazów ostatni raz towarzyszył Francuzom w bitwie pod Azincourt w 1415 r., choć szczerze wątpię, by był to dokładnie ten sam sztandar, który pojawia się w „Pieśni o Rolandzie”.

Szukałem jednak dalej. W końcu, przeszukując sagi, dotarłem do wzmianki o Kruczym Sztandarze. Im więcej czytałem, tym częściej przewijał się on pomiędzy opowieściami. Początkowo wiązano go z potomkami słynnego Ragnara Lodbroka – Ivarrem i Halfdanem, następnie stał się on atrybutem kolejnych skandynawskich najeźdźców. Najwcześniejsze wzmianki o Kruczym Sztandarze pochodzą z Kroniki anglosaskiej”, jednak bez wątpienia swoją popularność zawdzięcza sagom takim jak Żywot króla Alfreda”, czySaga o Olafie Tryggvasonie”. Kruk był symbolem najwyższego boga Skandynawów – Odyna, co niejako tłumaczy tak dużą popularność tego ptaka na sztandarach z kręgu kultury nordyckiej. Oczywiście założenie, że we wszystkich tych źródłach chodzi o jeden i ten sam sztandar, przekazywany z rąk do rąk, byłoby sporym nadużyciem. Najprawdopodobniej był to popularny symbol powszechnie kojarzony z ludnością konkretnego rejonu. Być może pod określeniem Kruczy Sztandar kryje się wiele różnych wariantów chorągwi, przynależnych do wielu władców, które łączył jedynie symbol kruka. Założenie to wydaje się logiczne, zważywszy że w herbach wielu średniowiecznych rodów przewijały się te same symbole, mimo iż nie były one ze sobą spokrewnione.

Niestety w tym miejscu moje poszukiwania opisów utknęły w martwym punkcie. Nie mogąc znaleźć żadnych nowych wzmianek uznałem, że pora porzucić słowo pisane na rzecz ikonografii…

W centralnym segmencie korony widać postać samego cesarza trzymającego Labarum.
Korona cesarza Konstantyna IX Monomacha
,
1042-1055 r.n.e.,
Węgierskie Muzeum Narodowe.

Na rewersie monety wyraźnie widać chorągiew w kształcie wiatrowskazu z dziobu wikińskiej łodzi.
Srebrny pens Olafa Sihtricsona, króla Northumbrii i Dublinu,
około 941-944 roku.

Chorągwie bizantyjskie

„Cynegetica” Pseudo-Oppiana,
XI wiek,
(Ms Grec 479, f 24 r).

Psałterz chludowski,
ok. 850 roku,
(MS. D.129).

Psałterz chludowski,
ok. 850 roku,
(MS. D.129).

Zwój Jozuego,
X wiek,
(Pal. gr. 431)

kliknij aby powiększyć

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Kronika Jana Skylitzesa,
XII wiek,
Biblioteca Nacional, Madrid,
(vitr.26-2).

Potęga ikonografii

Jak się okazało prawdziwe bogactwo źródeł cały czas miałem tuż obok… Czytając stare kroniki, poematy i żywoty, skupiałem się na słowach, podczas gdy cel mojej podróży był na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko bacznie przyjrzeć się ilustracjom… I tak, po kilku miesiącach mozolnego szukania opisów i znalezisk archeologicznych nadszedł drugi etap moich badań – kilkumiesięczne przedzieranie się przez gęstwinę miniatur, iluminacji, fresków, a nawet numizmatów, które skrywały w sobie najcenniejszy skarb – wiedzę, której tak łaknąłem.

Tkanina z Bayeux

Odtwarzając wczesne średniowiecze nie sposób było nie słyszeć o jednym z najwspanialszych zabytków tego okresu – tkaninie z Bayeux. Dla niewtajemniczonych, owa tkanina, to ręcznie haftowane płótno opowiadające historię podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę oraz ukazujące finał tej kampanii w postaci bitwy pod Hastings. Według badaczy tkanina ta powstała nie wcześniej niż w 1070 roku i stanowi prawdziwą kopalnię źródeł dla rekonstruktorów odtwarzających przełom X i XI wieku. Stwierdziłem, że to od niej rozpocznę swoje poszukiwania. A do przeglądnięcia miałem na prawdę sporo „materiału”, bo ów zabytek ciągnie się niemal 70 metrów!

Nie zawiodłem się – na całej tkaninie przewija się ponad 30 różnych przedstawień sztandarów wykorzystywanych w Europie niemal 1000 lat temu. Już na pierwszy rzut oka zauważyłem, że najczęściej ukazywanym rodzajem chorągwi jest ten zaklasyfikowany przez nas jako typ Ia – kwadratowa lub prostokątna płachta z trzema płomieniami, mocowana bezpośrednio do drzewca włóczni. Spośród wszystkich przedstawionych na tkaninie chorągwi jedynie dwie posiadają więcej (bo aż pięć) ogonów. Druga kwestia, która mocno mnie zaskoczyła, dotyczyła symboli. A raczej braku ich różnorodności… I nie zrozumcie mnie źle – nie chodzi tu o kompletny brak symboli na proporcach, ale o jednolitość tej symboliki w obrębie danego kręgu kulturowego. Otóż najczęściej przewijającym się na tkaninie z Bayeux symbolem jest… Krzyż! Nie zmienia to jednak faktu, że znamienita większość chorągwi składa się jedynie z wielobarwnych pasów, bądź pól, często w kontrastujących ze sobą kolorach, które nie układają się w żaden konkretny wzór.

Prócz naszego typu Ia, na tkaninie z Bayeux udało mi się odszukać jeszcze trzy typy, które zasługują na uwzględnienie w tym wyliczeniu… Pierwszym z nich był typ VII, który już wcześniej pojawił się w opisach zawartych w „Pieśni o Rolandzie” i „Historia Anglorum”Draco. Przedstawienie z tkaniny z Bayeux jest najmłodszym potwierdzeniem występowania tego typu sztandaru, co pozwala wysnuć tezę, że pomimo jego występowania w XI wieku, powoli odchodził on w zapomnienie, zupełnie zanikając początkiem XII wieku. Co ciekawe smok z tego przedstawienia łudząco przypomina gada z herbu hrabstwa Wessex, które jeszcze przed bitwą pod Hastings uchodziło za potęgę wśród państw anglosaskich na terenie Brytanii.

Kolejnym sztandarem, który wybija się swym krojem spośród innych chorągwi na tkaninie z Bayeux jest trójkątny proporzec z doszytymi pod spodem pasami materiału, łudząco przypominający typ IIb. Szukając potwierdzeń na taki typ sztandaru dotarłem do znaleziska monety bitej z Northumbrii, za panowania króla Olafa Githfrithsona, który władał nią w latach 939-941. Mimo podobieństwa istniały jednak pewne różnice – sztandar przedstawiony na monecie miał więcej ogonów, zaś na jego płachcie widniało przedstawienie krzyża. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że o ile w przypadku przedstawienia z tkaniny nie możemy jednoznacznie potwierdzić występowania poprzeczki, o tyle ukazanie tego sztandaru na monecie bezsprzecznie prowadzi nas do konkluzji, że poprzeczka była niezbędna do zachowania przedstawionego na rewersie kształtu.

Trzecim i ostatnim sztandarem, który pojawia się na tkaninie z Bayeux jest Kruczy Sztandar. Co ciekawe, jest to jedyne przedstawienie sztandaru w tym typie i kształcie, na jakie natknąłem się w trakcie moich poszukiwań. Płachta wykonana jest z połowy owalu, zaś na jej krawędzi znajdują się krótkie ogony, przywodzące na myśl promienie słońca. W centralnym polu chorągwi znajduje się przedstawienie ptaka – zapewne kruka – któremu chorągiew zawdzięcza swoją nazwę. Wielu historyków przychyla się do tezy, że jest to właśnie Kruczy Sztandar znany z sag, takich jak choćby wspominana już uprzednio „Saga o Olafie Tryggvasonie”.

Należy jednak pamiętać, że przedstawienia sztandarów znajdujące się na tkaninie z Bayeux są uproszczeniem i nie należy ich traktować jako ścisłych wytycznych. W celu stworzenia dobrej rekonstrukcji musieliśmy więc posiłkować się innymi źródłami…

Zbiór sztandarów przedstawionych na Tkaninie z Bayeux.

kliknij aby powiększyć

Kronika Jana Skylitzesa

Kolejnym źródłem z którego postanowiłem zaczerpnąć była Kronika Jana Skylitzesa”. Jest to bogato ilustrowany manuskrypt spisany na przełomie XI i XII wieku, przez dostojnika dworskiego, który nakreślił na jego kartach historię Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego, od Michała I Rangabeusza, aż do końca rządów Michała VI Stratiotikosa. Jednak w odróżnieniu od tkaniny z Bayeux, Kronika miała dostarczyć mi informacji o tym, jakich sztandarów używano w krajach, które znajdywały się w kręgu wpływów kultury bizantyjskiej.

I znów moje przypuszczenia okazały się trafne. Nad zastępami walecznych wojsk Cesarstwa powiewały skąpane w błękicie i czerwieni sztandary… Ale, co do zasady, tylko jeden wzór – typ Ib. Prostokątna lub kwadratowa płachta, przyozdobiona licznymi ogonami, stanowiła element charakterystyczny, odróżniający je od dużo prostszych w budowie proporców z Europy Zachodniej lub Północnej. Jednak, wbrew moim oczekiwaniom, sztuka bizantyjska nie wkroczyła w symbolikę wojskową… Tak jak i w przypadku tkaniny z Bayeux, jedynym elementem, który pojawiał się na sztandarach był krzyż.

Przy dłuższej analizie tej ikonografii w końcu zauważyłem pewną zależność, która rzuciła nieco więcej światła na konstrukcję sztandarów… Otóż ogony doszywane do płachty zazwyczaj tworzyły kompozycję okalającą, która sprawiała, że środkowy ogon stanowił przedłużenie koloru głównego. Im dłużej nad tym siedziałem, tym więcej przykładów udawało mi się znaleźć. W końcu miałem trop!

Nasza typologia, a źródła ikonograficzne

W pewnym momencie ilość źródeł przytłoczyła mnie do tego stopnie, że postanowiłem je podzielić według krojów i dowodów ich występowania. Na samym początku tego artykułu dostaliście pełną typologię, która jest efektem końcowym mojej pracy, ale musicie wiedzieć, dlaczego podział ten wygląda tak, a nie inaczej…

Uznałem, że w pierwszej kolejności należy uporządkować te sztandary, które niepodzielnie panowały na kartach niezliczonych manuskryptów – tak oto powstał typ I. Do tej grupy niemal z automatu trafiły wszystkie chorągwie o prostokątnej płachcie, którą zdobiły co najmniej trzy ogony w kształcie długich klinów. Nie było to trudne zajęcie – większość przedstawień ze źródeł ikonograficznych przedstawiała chorągwie właśnie w tym typie. Jednak im więcej ich odnajdowałem, tym częściej odkrywałem subtelne różnice w krojach i kształtach płacht. Każdy detal poddawał w wątpliwość moją wcześniejszą pracę… W pewnym momencie stwierdziłem, że nie mam już do czynienia z jednym rodzajem sztandaru, lecz dwoma. Niemniej drobne różnice nie mogły zmienić faktu, że konstrukcja całości mogła być dla niewtajemniczonych łudząco podobna. Nie dawało mi to spokoju, aż w końcu podjąłem męską decyzję – podzielę typ I na dwa podtypy: Ia i Ib. Zabawa zaczęła się od nowa…

W końcu, po stworzeniu niezliczonych spisów i porównań, dokonałem tego – skończyłem pracę nad typem I. Zestawiając ze sobą przedstawienia podobnych sztandarów z różnych części wczesnośredniowiecznej Europy doszedłem do wniosku, że krąg kulturowy, z jakiego wywodziło się dane źródło historyczne, nie był obojętny dla kształtu chorągwi.

Typ zachodni, który uznałem za typ Ia, charakteryzował się oblamówką głównego pola i trzema ogonami w kształcie długich, stykających się podstawami klinów. Niezwykle rzadko występował także wariant z ogonami wykonanymi z prostych pasów, który także postanowiłem zaliczyć do tego typu. Najwięcej przedstawień typu I w wariancie zachodnim możemy odnaleźć na wspominanej już tkaninie z Bayeux, czy choćby „Modlitewniku Arcybiskupa Arnulfa II”.

Typ wschodni (bizantyjski), uznany przeze mnie za typ Ib, wyróżniał się mnogością ogonów, które były niejako przedłużeniem barw dominujących na płachcie. Kliny, stanowiące płomienie sztandaru, nie zawsze się stykały podstawami, jednakże, co do zasady, mocowane były w kompozycji okalającej lub naprzemiennej. Udało mi się odnaleźć źródła na sztandary tego typu posiadające aż siedem ogonów! Ten typ najczęściej przewijał się w „Kronice” Jana Skylitzesa oraz Cynegetice” Pseudo-Oppiana.

Kolejnym typem, który udało mi się wyszczególnić w trakcie moich badań jest typ II. Elementem, który stanowi o wyjątkowości tego typu jest poprzeczka podtrzymująca górną część płachty i usztywniająca konstrukcję, pozwalając zachować pełną rozpiętość chorągwi nawet w bezwietrzną pogodę. Niestety, pomimo podobieństwa konstrukcyjnego, w przypadku tego typu również musiałem wprowadzić dodatkowy podział… A wszystko przez kształt płachty.

Wiedząc już jak się do tego zabrać, ruszyłem do akcji. Tym razem jednak poszło mi dużo sprawniej. Już na samym początku pracy postanowiłem przyjąć odgórne kryterium kategoryzujące sztandar jako przedstawiciela jednego z podrodzajów typu II… Otóż, bez względu na liczbę i zagęszczenie ogonów, postanowiłem kierować się kształtem samej płachty. Tym sposobem udało mi się rozróżnić typ IIa, posiadający płachtę w kształcie ćwierćkola, od typu IIb, który przypominał trójkąt równoramienny, rozciągnięty ramionami pomiędzy drzewcem, a poprzeczką.

Nie obyło się jednak bez wątpliwości… Analizując przedstawienie sztandaru z „Psałterza d’Odberta”, który wstępnie uznałem za typ IIa, moją uwagę zwróciły linie, mogące oddawać pofałdowanie materiału, a tym samym sugerujące, iż nie jest to prawdziwy kształt tej chorągwi, a jedynie przedstawienie jej zachowania na wietrze, podczas gdy sama płachta mogłaby mieć kształt prostokąta lub trójkąta, podobnego do przedstawienia z tkaniny z Bayeux oraz monety Olafa Sihtricsona, które utożsamiłem z typem IIb.

Sam typ IIb również nie okazał się tak bezproblemowy, jakbym sobie tego życzył. W końcu nie można wykluczyć teorii, że tak naprawdę jest to typ IIa, który został uproszczony do formy trójkątnej, a następnie powielony w ten sposób na kolejnych zabytkach, jak choćby monety. Brak jest jednak jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej tezy, co przełożyło się na fakt wyszczególnienia typu IIb, w ramach typu II.

Za odrzuceniem powyższej tezy przemawiają także względy technologiczne, które dowodzą, że przedstawienia obiektów o krzywiźnie krawędzi zbliżonej do koła, nie nastręczało artystom trudności, których nie dałoby się pokonać. Wskazują na to choćby zachowane znaleziska skandynawskich wiatrowskazów, które posiadają cechy analogiczne do tych, charakterystycznych dla typu IIa. Tym samym potwierdzałoby to tezę o odrębności podtypu IIb.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na samą poprzeczkę… Otóż, zarówno w przypadku typu IIa, jak i typu IIb mamy tylko po jednej ikonografii, która bezsprzecznie wskazuje na jej użycie. Kierując się jednak logiką i kilkoma prostymi eksperymentami, uznaliśmy, że ze względu na umiejscowienie płomieni, tylko poprzeczka może zapewnić należytą ich ekspozycję. W innym wypadku ich położenie w dolnej części płachty nie miałoby żadnego sensu. Doprowadziło nas to wprost do stwierdzenia, że poprzeczka stanowiła nieodłączny element konstrukcji sztandarów typu II.

Trzecim typem, który udało nam się wyszczególnić podczas przekopywania ikonografii jest prosty proporzec w kształcie trójkąta równoramiennego. Typ III, ze względu na prostotę konstrukcji nie wymagał dodatkowych podziałów – ot, wszystko co wygląda jak duży klin przyczepiony do drzewca może stanowić idealny przykład tego rodzaju chorągwi.

Warto jednak zaznaczyć, że przy bogactwie potwierdzeń tego typu sztandaru występuje zgrzyt w postaci jedynie kilku przedstawień datowanych na okres wczesnego średniowiecza. Najjaskrawszym przykładem może być jego przedstawienie w „Ewangeliarzu Liuthara”, datowanym na około 1000 rok. Wzrost częstotliwości jego występowania w ikonografii przypada na wiek XII, co może sugerować, że w wieku X ten typ sztandaru dopiero raczkował, zaś czasy jego świetności miały dopiero nadejść.

Następny typ, IV, jest typowy dla kręgu kultury anglosaskiej. Składa się on z dwóch lub trzech trójkątów mocowanych bezpośrednio do drzewca. Trudno jednak twierdzić, czy były to oddzielne kliny, przypominające te z typu III, czy połączone ze sobą płachty, wykonane z pozszywanych płomieni. Najwięcej jego przedstawień możemy odnaleźć w „Psałterzu Harleya”.

Proporce przypominające typ IV występują także w źródłach bizantyjskich. Na ikonografii z „Psałterza chludowskiego” widzimy zbrojnych trzymających sztandary o zbliżonej konstrukcji, jednakże zamiast klinów, płachty wykonane są z pasów czerwonego materiału. Może to być jednak przypadkowe podobieństwo, gdyż w trakcie badań natknąłem się na wzmianki, jakoby wojownicze ludy koczowników miały zdobić swoje włócznie kolorowymi tasiemkami. Być może to jest rozwiązanie tej zagadki…

Szukając kolejnych wzorów do naszej typologii natknąłem się na manuskrypt „Gerona Beatus”. Początkowo moją uwagę zwrócił jedynie sztandar już wcześniej zdefiniowany jako typ IIa, z jednym powiewającym ogonem, jednak po chwili dostrzegłem coś zupełnie nowego… Sztandar budową przypominał te znane z tkaniny z Bayeux, jednak w przeciwieństwie do nich miał tylko dwa płomienie – górny i dolny. Ponadto sama płachta uległa wydłużeniu, co jednoznacznie wskazało na odkrycie nowego, V typu chorągwi. Potwierdzenie tej teorii znaleźliśmy jakiś czas później, na zabytku znanym jako „Zwój Jozuego”.

Jako typ VI zakwalifikowaliśmy labaria, które przetrwały na dworze bizantyjskim, jak wiele innych reliktów dawnej wielkości Rzymu. Z czasem ten typ sztandaru zaczął być kojarzony z atrybutem władzy cesarza, skąd bezpośrednio zaadaptował go kościół, czyniąc labarum nieodłącznym elementem procesji. Z czasem labarum procesyjne ewoluowało w ganfalon, który do dziś stanowi ozdobę kwietnych procesji organizowanych w Boże Ciało.

Choć czasy jego świetności ginęły pod popiołami antycznych imperiów, sztuka cesarstwa wschodniego utrwaliła kilka wizerunków tego sztandaru. Do tych najsłynniejszych przedstawień z pewnością należą te z gobelinu Gunthertuch” oraz korony cesarskiej Konstantyna IX Monomacha.

Na miejscu siódmym naszej typologii uplasował się powoli odchodzący w niepamięć Draco. Typ VII szerzej omawialiśmy w odniesieniu do źródeł starożytnych oraz przykładu zawartego na tkaninie z Bayeux, jednak nie należy zapominać, że aż do XI wieku sztandar ten przewijał się na zakurzonych stronicach średniowiecznych manuskryptów. Jedno z najciekawszych jego przedstawień datowane jest na przełom IX i X wieku. Znajduje się ono w Złotym Psałterzu z St. Gall” i przedstawia chorążego, trzymającego chorągiew, z paszczy której wydobywa się ten słynny „ryk smoka”.

Jako typ VIII postanowiliśmy zamieścić Kruczy Sztandar, który już kilkukrotnie przewijał się w tym artykule. Uznanie go za osobny typ jest podyktowane jednak jego wyjątkowym kształtem, a nie rolą w rozlicznych sagach i opowieściach. Jest to bowiem jedyny znany nam przykład sztandaru, którego płachta ma kształt połowy owalu. Typ VIII jest także jednym z niewielu potwierdzeń na występowanie na sztandarach z okresu wczesnego średniowiecza symboliki innej niż religijna.

Król Czech Wratysław II z dynastii Przemyślidów (1061-1092).
Fresk z Rotundy św. Katarzyny w Znojm
ok. 1134 roku.

Denar Bożywoja II,
króla Czech w latach 1100-1107.

Cotton MS Caligula A XV – VIII,
Datowany na XI wiek.

Beatus Girona,
koniec X wieku,
(f.242r).

Pieczęć Wilhelma I,
1066-1087 r.

Pieczęć Wilhelma II,
1087-1100 r.

Pieczęć Aleksandra I, króla Szkocji,
1107-1124 r.

Psałterz św. Edmunda,
ok. 1025 – 1050,
(MS Reg. lat. 12).

St. Augustine’s Commentaries,
XI wiek,
(BM. Rouen Ms. 456 (A.19)).

Biblia z St. Vaast,
XI wiek,
Arras z  Bibliotheque Municipale,
(Ms 453).

Psałterz d’Odberta,
999 r.n.e.,

(Boulogne-sur-Mer_MS 0020)

Wyprawa na wschód, czyli typ IX

 

Gdy już miałem kończyć pracę nad typologią pojawiły się pewne wątpliwości… Zasiane oczywiście przez Czcibora. A co ze wschodem? Co z koczownikami? Te dwa pytania zmusiły nas do dalszych poszukiwań…

Uznaliśmy, że najlepiej zacząć nasze badania od Cesarstwa Wschodniego – w końcu, spośród wszystkich opisywanych przez nas kultur, miało ono najczęstszy kontakt z ludami koczowniczymi. Jeszcze raz przewertowaliśmy „Kronikę” Jana Skylitzesa, „Cynegeticę” Pseudo-Oppiana, „Psałterz chludowski” oraz wiele innych źródeł bizantyjskich… I nic. Wszystkie przedstawienia można było uznać za jeden z już istniejących typów. Postanowiliśmy zatem zasięgnąć języka u osób, które na co dzień zajmują się rekonstrukcją ludów koczowniczych – jeżeli ktoś mógł nam pomóc, to tylko oni!

I nie pomyliliśmy się! Od Almosza, Sida i Wsiewołoda dostaliśmy kilka przedstawień, które stanowiły punkt wyjścia do naszych dalszych badań. Uznałem, że warto pokazać Wam, jak długą i krętą drogę przyszło nam przemierzyć, by przez niekończące się stepy Azji Środkowej dotrzeć w końcu do prawdy…

Pierwszym znaleziskiem, które poddaliśmy wnikliwej analizie, były datowane na VII wiek kościane dekoracje z kurhanu, odkrytego nieopodal środkowego biegu Wołgi, w obwodzie uljanowskim. Tereny te stanowią niemalże centrum krainy nazywanej Stepem Pontyjskim, która ciągnie się od ujścia Dunaju, aż po południowe pasma Uralu. Znalezisko to zawiera zarówno przedstawienia mitologiczne, jak i sceny polowań oraz wojny. Szczególnie te ostatnie sceny przykuły naszą uwagę, gdyż zawierają one aż pięć kompletnych przedstawień sztandaru oraz jedno fragmentaryczne. Ze względu na pochodzenie, ten zabytek kultury koczowniczej zazwyczaj łączony jest z Bułgarami Kamskimi lub Chazarami, lecz trudno objąć w tej kwestii jednoznaczne stanowisko.

Sztandary przedstawione na znalezisku mają kształt wydłużonego prostokąta, który na szczycie płachty zdobią dwa niewielkie ogony w kształcie klinów. Co ciekawe, niemal identyczne proporce znajdujemy na malowidłach z Pandżakentu, złotym naczyniu ze skarbu z Nagyszentmiklós oraz złotej tacy z Anikowy. A co w tym ciekawego?

Malowidło z Pandżakentu jest ciekawym przykładem synkretyzmu kulturowego. Pomimo tego, że sam zabytek odkryty został na terenie Tadżykistanu, to przewijają się w nim elementy typowe dla sztuki irańskiej, indyjskiej, a nawet grackiej! Niestety należy on do zabytków szeroko datowanych, więc jedyne co wiemy o okresie jego powstawania to to, że plasuje się on gdzieś pomiędzy V, a VIII wiekiem.

Taca z Anikowy została z kolei odnaleziona niemal 3000 kilometrów dalej, w okolicach Permu nad Kamą. Zawiera ona przedstawienie sceny z biblijnej „Księgi Jozuego”, datowane na przełom IX i X wieku. Jedyne co łączy to znalezisko ze wspomnianym malowidłem z Pandżakentu jest kontekst kulturowy – oba te zabytki powstały w Sogdianie, historycznej krainie zamieszkiwanej w większości przez ludy irańskie. Warto nadmienić w tym miejscu, że przez Sogdian biegł słynny Jedwabny Szlak. Nie powinno więc dziwić nas to, że wyroby złotnicze z tego regionu znajdowano nie tylko w okolicach Permu, ale też w Chinach, czy nawet na terenie Cesarstwa Wschodniego!

Ostatnim zabytkiem, który warto przywołać jest złote naczynie ze skarbu z Nagyszentmiklós (obecne Sânnicolau Mare), odnalezionego na terenie dzisiejszej Rumunii. Skarb ten datowany jest na okres od VII do IX wieku, jednak dokładne określenie jego kontekstu kulturowego od wielu lat stanowi przedmiot zażartej dyskusji w środowiskach akademickich. Wymienienia się w niej praktycznie wszystkie kultury jakie w tym burzliwym okresie przetoczyły się przez okoliczne ziemie, w tym Awarów, Madziarów, Protobułgarów, Kabarów, Słowian, a nawet Persów, na co rzekomo mają wskazywać pewne style w dekoracjach.

O związku skarbu z z Nagyszentmiklós z ludami koczowniczymi świadczyć może inskrypcja odkryta na jednym z naczyń, stanowiąca ciekawy przykład transkrypcji bliżej niezidentyfikowanego języka, za pomocą alfabetu greckiego. Badacze, stosując zasady fonetyki grackiej, zidentyfikowali trzy słowa, w tym dwa imiona charakterystyczne dla ludów tureckich.

Proporce ludów Azji Środkowej

Płyta z Anikovy,
około IX – X wieku,
Państwowe Muzeum Ermitaż, Petersburg,

 

Złote naczynie z Nagyszentmiklós,
około VII-IX wieku,
Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.

Malowidło ścienne z Pandżakentu,
około V-VIII wieku,
Państwowe Muzeum Ermitaż, Petersburg.

Kościana dekoracja z kurhanu w okolicy Ulianowska,
VII wiek,
Muzeum im. P.V. Alabina, Samara.

Mając na uwadze okoliczności odnalezienia powyższych zabytków kultury koczowniczej, a także analizując ich pochodzenie, należy przyjąć dwa istotne założenia… Po pierwsze znaleziska te dowodzą, że w okresie wczesnego średniowiecza istniał pewien kanon proporców charakterystycznych dla ludów Azji Środkowej, w tym ludów koczowniczych wywodzących się z tamtych regionów, co poświadczają liczne przedstawienia ikonograficzne datowane od V do X wieku. Drugim wnioskiem, jaki nasuwa się po analizie rzeczonych przedstawień, to uznanie, że przenikanie się kultur różnych ludów i szczepów koczowniczych doprowadziło do rozpowszechnienia się typu tego typu sztandaru na terenie zarówno Europy Wschodniej, jak i Azji Środkowej. Zwróćcie uwagę, że malowidło z Pandżakentu i znalezisko skarbu z Nagyszentmiklós dzieli ponad 5000 kilometrów!

Wszystkie te wnioski prowadzą nas do wyszczególnienia kolejnego rodzaju sztandaru, charakterystycznego dla ludów środkowo-azjatyckich, który, wraz z hordami koczowników, dotarł do Europy – typu IX.

Jak to jest z tym typem „X”?

Przeglądając te wszystkie źródła ikonograficzne, nietrudno odnieść wrażenia, że czegoś tu brakuje… Na początku naszego artykułu wskazaliśmy, że w polskim ruchu rekonstrukcji wczesnego średniowiecza występują trzy typy sztandarów. Zarówno typ IIa, jak i labarum, będące typem VI udało się nam potwierdzić… Ale jak to jest z tym typem „X”?

No właśnie nijak, bo żadne źródła historyczne datowane na okres wczesnego średniowiecza nie wskazują na użycie takiego typu sztandaru. Nie mamy żadnych opisów, ani źródeł ikonograficznych.

I już słyszę głosy obrońców sztandaru „X”… „A co ze znaleziskami faktycznych sztandarów!? Przecież są kwadratowe! Popatrz sobie na Sztandar Wojny!!!”

No tak… To żeby uprzedzić takie komentarze, już teraz postaram się odpowiedzieć na te zarzuty. Otóż kluczowe w tym wszystkim jest stwierdzenie, że Sztandar Wojny nigdy tak naprawdę nie był używany w walce – jest za mały i zdecydowanie zbyt zdobny. Badacze nie mają w tej kwestii większych wątpliwości – Kriegsfahne był najpewniej sztandarem procesyjnym, mającym formę taką jak labarum. Zatem jest to przedstawiciel typu VI.

„No, dobrze… Ale jakby mu doszyć ogony, to wyglądałby całkiem jak typ I!”

Eee… Nie. Po pierwsze wchodzilibyśmy już tutaj w czystą gdybologię, ponieważ oba zachowane znaleziska nie mają doszytych płomieni, a po drugie, to nadal nie dowodziłoby istnienia tej poprzeczki. Sztandary typu I ponad wszelką wątpliwość powiewały swobodnie. Źródła nie dają żadnych podstaw do wysuwania twierdzeń o istnieniu takowej w przypadku typu I. Co więcej, występowanie poprzeczki mocowanej bezpośrednio do drzewca udało się potwierdzić jedynie dla kilku sztandarów, które zostały przedstawione w naszej typologii jako typ II. I żaden z tych sztandarów nie wygląda jak typ „X”.

Wnioski nasuwają się zatem same – jeżeli odtwarzasz wczesne średniowiecze i koniecznie chcesz mieć sztandar w typie „X”, to zastanów się nad zmianą hobby na larpa, albo weź się za rekonstrukcję feudalnej Japonii…

Co nam mówią znaleziska?
Materiały, kolory i wymiary

Penó de Sant Ot,
XII wiek,
Muzeum Designu Barcelona.

Maid of Ghent Banner,
1478 rok,
Muzeum Miasta Ghent.

Sztandar Cesarski Świętego Cesarstwa Rzymskiego,
około 1300 roku.

Burgundzki sztandar wojenny,
około 1477 roku,
Muzeum Narodowe w Szwajcarii.

Labarum procesyjne,
około 1450 roku,
Smaland Museum w Växjö.

Sztandar króla szwedzkiego Jana III,
1568-1592 rok,
Satakunta Museum w Pori.

Kolejnym aspektem, który musieliśmy rozstrzygnąć, był materiał i sposób wykonania naszego sztandaru. Chorągwie stosowane przez rekonstruktorów przeważnie wykonywane są z wełnianej lub lnianej tkaniny. Pojawienie się sztandaru z jedwabiu jest prawdziwą rzadkością, zwłaszcza w ruchu odtwórczym wczesnego średniowiecza. Co natomiast jest powszechne w odtwórstwie, to bogate i rozległe hafty przedstawiające symbol danej drużyny, jej nazwę, bądź inne znaki, które mają nam się kojarzyć z konkretną grupą. Spośród wielu chorągwi, które udało mi się zaobserwować na rozlicznych festiwalach historycznych zauważyłem pewną prawidłowość – sztandary o jednolitym kolorze, co do zasady, przyozdobione są haftami, zaś płachta złożona z kilku różnokolorowych materiałów takiego haftu jest pozbawiona. No, ale jak to było naprawdę?

Cóż… Opierając się na zachowanych sztandarach z okresu wczesnego średniowiecza nie mamy dużego pola do manewru. Jedyna chorągiew, z kręgu kultury Zachodniej, która zachowała się do naszych czasów, to wspominany już Sztandar Wojny (Kriegsfahne) przechowywany w skarbcu w Kolonii. Został wykonany z jedwabiu, zaś całą płachtę zdobią malowania na bazie farb olejnych… Ani słowa o wełnie, lnie, ani jakichkolwiek haftach. Niesamowita sprawa, a jednak…

Drugi zachowany sztandar to wspominany już wcześniej sztandar Fatymidów. Ze względu na jego wschodnią proweniencję wykonany został z barwionych kawałków bawełny zszytych ze sobą lnianą nicią. W przeciwieństwie do Kriegsfahne, wzór na płachcie nie jest namalowany, lecz doszyty w całości z uprzednio wyciętych elementów.

Oba te zabytki są stosunkowo niewielkie – o ile nie udało mi się odszukać dokładnych wymiarów Sztandaru Wojny, o tyle sztandar Fatymidów ma udokumentowane 47×39 cm. Co ciekawe zbliżone wymiary posiada również jedyne odnalezione rzymskie vexillum z III wieku n.e. Znalezisko to ma wymiary 47×50 cm.

Niestety, ze względu na małą ilość znalezisk sztandarów z okresu wczesnego średniowiecza, stanęliśmy w punkcie bez wyjścia… Przynajmniej do czasu, gdy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę najlepszym wyjściem jest szukanie analogii! Skoro znaleziska z X i XI wieku nie pozwalają nam na wysunięcie tak daleko idących wniosków jak ikonografia, to może należy sięgnąć po inny okres? W końcu średniowiecze trwało trochę dłużej niż kilka lat…

Zacząłem więc kolejny etap moich poszukiwań. Tym razem za cel obrałem sobie znalezienie sztandarów, które kształtem i rozmiarem odpowiadałyby tym uwiecznionym na kartach wczesnośredniowiecznych manuskryptów. W trakcie moich badań natknąłem się na kilka szczególnie interesujących przykładów, które pozwolę sobie przywołać poniżej:

  • Sztandar wotywny „Penó de Sant Ot” z Muzeum Desinu w Barcelonie. Ten XII-wieczny sztandar o wymiarach 110×72 cm wykonany jest z lnu i posiada ozdobne, jedwabne hafty.

  • Sztandar bitewny miasta Ghent „Dziewica z Ghent” z Muzeum Miasta Ghent. Ten datowany na 1478 rok proporzec o wymiarach 278×91 cm wykonany został z malowanego jedwabiu obszytego złotą i srebrną nicią.

  • Sztandar Cesarski Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Ta datowana na około 1300 rok chorągiew została wykonana z jedwabiu haftowanego złotą nicią.

  • Burgundzki sztandar wojenny z Muzeum Narodowego w Szwajcarii. Ten datowany na około 1477 rok sztandar o wymiarach 115×100 cm wykonany został z malowanego jedwabiu.

  • Labarum procesyjne z Smaland Museum w Växjö (Szwecja). Ten wykonany około 1450 roku ganfalon o wymiarach 131×63 cm został wykonany z malowanego jedwabiu.

  • Sztandar króla szwedzkiego Jana III z Satakunta Museum w Pori (Finlandia). Chorągiew ta musiała powstać pomiędzy 1568, a 1592 rokiem. Posiada wymiary 218×154 cm i również wykonano ją z malowanego jedwabiu.

Posiłkując się analogiami z wieków późniejszych, a także znaleziskami archeologicznymi z okresu wczesnego średniowiecza, postanowiliśmy przyjąć pewne kluczowe założenia. Otóż…

  • Sztandary są przeważnie jedwabne, choć bardzo rzadko zdarzały się także chorągwie wykonane z lnu.

  • Sztandary, zawierające elementy heraldyczne w większości posiadają malowania.

  • Bogate hafty pojawiają się tylko w sztandarach o najwyższej randze (np. chorągiew cesarska) i, co do zasady, wykonywane są z jedwabiu.

  • Pozostałe hafty zazwyczaj ograniczają się do prostej oblamówki, bądź ramki ze złotej lub srebrnej nici.

  • Sztandary “rosną” z czasem i stają się coraz większe w kolejnych stuleciach.

  • Zauważalna jest też wielkość w kontekście hierarchii – sztandary władców są większe niż chorągwie ich wasali, co dokładnie podkreślają zachowane dokumenty. W tekstach źródłowych z XIV wieku natknąłem się na fragment, że król Szkocji mógł mieć sztandar długości nawet 21 stóp (ok. 6,40m). Długość ta zmniejsza się wraz z malejącą pozycją feudalną, zatem zwykły rycerz, czy też lokalny baron mógł posługiwać się sztandarem, którego długość nie przekraczała 10 stóp (ok. 3,08m)!

Widzimy zatem, że powyższe cechy powielają elementy, które widzieliśmy już wcześniej na Sztandarze Wojny. Prowadzi to do prostych wniosków – Kriegsfahne nie odbiegał od typowego wykonania sztandaru z epoki, zatem może posłużyć jako wzór do naszej rekonstrukcji!

 

No dobrze, czyli na czym stanęło?

Wybór materiału na płachtę był aż nazbyt oczywisty – jedwab. Drogi, a wręcz luksusowy materiał był zapewne wyznacznikiem pewnej rangi sztandaru oraz statusu jego właściciela. Znamienita większość chorągwi, które przyszło mi badać wykonana była właśnie z jedwabnej tkaniny, choć. znalazł się też przykład sztandaru z lnianą płachtą – „Penó de Sant Ot”. Należy jednak zwrócić uwagę, że całe jego zdobienie wykonane jest właśnie z jedwabnych nici, które posłużyły do wyhaftowania wzoru. Dokonując wyboru materiału należało zupełnie odrzucić wełnę – przez półtorej roku badań nad tym tematem, ani razu nie zetknąłem się z wełnianym sztandarem. Prawdopodobnie wiąże się to z jej niskim prestiżem… Mimo wszystko wełna była najtańszym materiałem dostępnym w odtwarzanym przez nas okresie.

Kolejną kwestią było zamieszczanie symboli na płachcie sztandaru. W pierwszej kolejności przez myśl przebiegł nam nadużywany w rekonstrukcji wczesnego średniowiecza haft, jednak podane przykłady jednoznacznie wskazują, że były one rzadkością. Analiza innych znalezisk tekstylnych z okresu od IX do XI wieku skłoniła nas do przyjęcia stanowiska, że rozległe i bogate hafty we wczesnym średniowieczu co do zasady nie miały charakteru użytkowego, a raczej stanowiły ozdobny wyznacznik statusu. Świadczą o tym takie przykłady jak choćby tkanina z Bayeux z XI wieku, czy „Arras Stworzenia” z przełomu XI i XII wieku. Owszem, zdarzały się i hafty na przedmiotach użytkowych, jednakże w takich przypadkach wykonane były cienką nicią, zazwyczaj mając jedynie formę konturową. Do przykładów takich haftów śmiało można by zaliczyć trzewik z Opola z X wieku, czy choćby fragmenty tkanin z Birki (gr. 735 i gr. 838).

Sztandar ciężko byłoby nazwać przedmiotem użytku codziennego, jednakże w czasie ciągłych wojen i niepokojów ich rola na polu walki była nie do przecenienia. W tak niesprzyjających warunkach duży haft mógłby ulec zniszczeniu… W przeciwieństwie do malowania, które łatwo byłoby odtworzyć, naprawa haftu wymagała dużo wprawy i umiejętności. Pamiętajmy też, że większość zachowanych do naszych czasów sztandarów jest właśnie malowana. Analogie późniejszych znalezisk do sposobu wykonania Sztandaru Wojny skłaniają mnie do przekonania, że malowanie jest jedynym logicznym sposobem dekoracji tkaniny, która ma „robić” coś więcej niż tylko wisieć na ścianie. Musimy jednak mieć na uwadze to, że zgodnie z przedstawieniami ikonograficznymi, umieszczanie symboli na płachcie sztandaru było raczej rzadkością, zaś jeżeli już się one pojawiały, to zazwyczaj w formie schematycznego malunku. Wyjątkiem są tu labaria procesyjne, ale to już zupełnie odrębna sprawa…

Rekonstrukcja sztandaru na miarę ZBiR-ów!

 

Mając już wszystkie potrzebne informacje mogliśmy przejść do ostatniej fazy naszego projektu – stworzenie sztandaru, na miarę naszych możliwości. Podsumowaliśmy to co wiemy i stanęło na tym, że trzy kwestie nie podlegały żadnej dyskusji…

Kolory były już ustalone – żółć i zieleń. Wystarczyło tylko dobrać odpowiednie odcienie tak, by były możliwe do uzyskania w czasach, które odtwarzamy. Finalnie stanęło na złotym i malachitowym, które razem tworzą elegancką kompozycję barw.

Wybór materiału również nie wywołał żadnego sprzeciwu – jedwab. W tej kwestii zdecydowanie zaważyły znaleziska potwierdzające jego powszechne użycie podczas wykonywania sztandarów.

Ostatnim pewnikiem była rezygnacja z haftu. Uznaliśmy, że w świetle znalezisk archeologicznych oraz źródeł ikonograficznych nie ma żadnego potwierdzenia na to, że we wczesnym średniowieczu ozdabiano sztandar haftowanym wzorem.

Nadszedł w końcu czas na najcięższy wybór… Musieliśmy wspólnie zdecydować jaki typ sztandaru będzie tym właściwym. Po prawdzie w stawce wyścigu liczyły się tylko trzy typy: I, III i VI. Jednak zwycięzca mógł być tylko jeden…

 

W pierwszej kolejności odrzuciliśmy labarum. Pomimo tego, że miało swoich zwolenników, zbyt wiele wskazówek prowadziło nas do tezy o jego sakralnym przeznaczeniu. Chcieliśmy, aby nasz sztandar kojarzył się ludziom z drużyną wojów, a nie procesją pod kościołem. Po krótkiej dyskusji, jednogłośnie uznaliśmy, że typ VI odpadnie z dalszej gry.

Do zaciętej walki stanąć miał typ I i III – oba nam się podobały, lecz w końcu trzeba było wybrać, która chorągiew będzie tą jedyną. Typ III miał swoje zalety, jednak brak większej liczby potwierdzeń na nasze datowanie sprawił, że to typ I okazał się zwycięzcą. Nie był to jednak koniec dyskusji, bowiem trzeba było zdecydować jaki krój będzie lepszy: zachodni, czy bizantyjski?

W końcu po długiej debacie i kilkunastu projektach na papierze uznaliśmy, że jak już z kogoś czerpać wzór, to z najlepszych… Tłumacząc z „wczesnego” na Wasze – wygrało Bizancjum!

Planując rekonstrukcję typu Ib opieraliśmy się w głównej mierze na przedstawieniach sztandarów z „Kroniki” Jana Skylitzesa. W przedbiegach odrzuciliśmy wszystkie chorągwie, mające więcej niż trzy ogony – przyjęcie tego założenia sprawiało, że nasz sztandar stawał się bardziej uniwersalny, jako reprezentant ogólnego typu I. Postawiliśmy też na okalający układ płomieni, z dominującym ogonem środkowym. Oznaczało to, że zgodnie z częścią przedstawień, środkowy klin miał być nieznacznie dłuższy od pozostałych i przechodzić bezpośrednio w płachtę. Uznaliśmy też, że zamieszczanie naszego symbolu na sztandarze nie jest dobrym pomysłem. Wzór „Wężodrzewa” jest zbyt skomplikowany w stosunku do prostych, a niekiedy prymitywnych symboli zamieszczanych na sztandarach we wczesnym średniowieczu. Po ustaleniu szczegółów i szybkim głosowaniu przeszliśmy do dzieła…

A oto, jak prezentują się efekty naszej pracy!

Autorzy:

Jarogniew

Wyszukał źródła, wyciągnął z nich wnioski i stworzył typologię wraz z opracowaniem graficznym. W wolnych chwilach robi błędy ortograficzne, ale może, bo ma na to papiery.

Czcibor

Zamiast wziąć się do pracy nad magisterką, to siedzi po nocach i pisze o jakichś flagach na patyku. Może i nie znalazł wielu źródeł, ale tylko pół zdania w tym tekście nie zostało przez niego przeredagowane.

Ivarr

Poszukiwał źródeł w manuskryptach bizantyjskich... Ale co jeszcze ważniejsze, gonił Jarogniewa do pracy nad artykułem.